niedziela, 31 stycznia 2016

Janome 5060DC - recenzja 

Świetna maszyna komputerowa

 


Janomkę zakupiłam w grudniu zeszłego roku, szyję mniej więcej dwie rzeczy tygodniowo, więc myślę, że jest to już czas, kiedy mogę coś o niej powiedzieć :) Wiem, że wielu z Was zastanawia się nad tym, jaką maszynę wybrać, powiem tyle - jeśli tylko Was stać, a uwierzcie, że może być Was stać, to bierzcie ją w ciemno. 

W jaki sposób może być Was stać? No różnie, wiecie, zarabiamy, pracujemy itd. :D Ale! Przyjęłam jakiś czas temu zasadę, która o 180 stopni zmieniła moje życie pod względem finansowym - na lepsze oczywiście :) Zanim cokolwiek kupię, pozbywam się czegoś z domu. Co jest szczególnie istotne biorąc pod uwagę, że moje mieszkanie ogromem nie przeraża, mieszkam w 30m2 :D I zwykle pozbycie się oznacza sprzedanie :) Zyskuję w ten sposób i przestrzeń i upragnioną rzecz, nie tracąc niczego, na czym by mi jeszcze zależało :) Wymyśliła ten sposób pewna Japonka, która do tej pory zbiła już fortunę na sprzedaży swojej książki.... ale wróćmy do maszyny :D


Kiedy wyciągnęłam ją z kartonu usiadłam, oparłam twarz na dłoniach i po prostu patrzyłam. I trwało to jakieś pół godziny. Janome 5060DC jest po prostu śliczna - tak, o gustach się nie dyskutuje, niemniej mi taka bardzo klasyczna elegancja bardzo odpowiada :) Niby prosta, niby tylko biel, czerwień i stal, ale gdy patrzeć na nią pod różnymi kątami na stalowych elementach ujawniają się cudownie subtelne kwiatowe motywy i autentycznie to jest tak wysublimowany efekt, że jeżeli chodzi o wzornictwo uważam, że producenci zarówno tańszych, jak i dużo droższych maszyn powinni uczyć się od twórców tego modelu. Potem... dotknęłam.... i tu już dosłownie odpłynęłam.


Janome 5060DC ma cudownie spasowane elementy, co wyczuć może nawet laik. Każda śrubka od płytki ściegowej, igły, czy stopki wkręca się idealnie, nie latając na wszystkie strony. Pokrywa bębenka, wchodzi w swoje miejsce idealnie zawsze tak samo, wydając z siebie ciche kliknięcie. Pokrywa szarpaka (a trzeba zaznaczyć, że jest otwierana, nie odkręcana, co bardzo ułatwia wyplątanie zerwanej nici, jeśli się cokolwiek takiego zdarzy) chodzi tak samo cudownie, nic nie wymaga wysiłku.... po prostu jakość czuć pod palcami na każdym kroku. Warto wspomnieć, że Janome 5060DC ma wzmocnioną konstrukcję, co z kolei powoduje, że jest modelem praktycznie bezawaryjnym - ale to już wiem jedynie ze słyszenia, dwa miesiące to za krótko bym mogła to potwierdzić. Jeśli chodzi o jej moc w porównaniu z maszynami mechanicznymi, to jest ona porównywalna do Janome 525s, czyli solidnej maszyny mechanicznej, która długi czas wiodła prym wśród modeli Janome :)  


Już jest fajnie, nie? :D A to dopiero początek :) 

Jak jest z szyciem na tej maszynie?

Szycie na Janome 5060DC to bajka. Jest CICHA! I to naprawdę cicha :) Mam bardzo wrażliwy słuch, dodatkowo szlifowany przez zawód, jaki wykonuję i mówię Wam, że przy tej maszynie swobodnie można rozmawiać, nie podnosząc głosu :) Tak - naprawdę :) O tym, że szyję, gdy moje dziecko śpi w pokoju obok przy otwartych drzwiach, nie muszę chyba wspominać? Z taką delikatnością dźwięku, jaki wydaje maszyna wiąże się bez wątpienia jakość wykonania, opisana wyżej i obecność w niej chwytacza rotacyjnego. Wiem, że czasem zadajecie pytania, czy chwytacz rotacyjny jest na pewno lepszy. Powiem tak - wkładanie szpulki do bębenka zarówno w przypadku chwytacza rotacyjnego jak i wahadłowego jest równie proste. Natomiast maszyny z chwytaczem rotacyjnym są w obiegowej opinii po prostu cichsze i o to się wszystko rozchodzi. 

Może się jednak zdarzyć, że nie dla każdej z Was właśnie głośność jest najważniejszym kryterium. I tu dochodzimy do najciekawszej części, zwanej po prostu - szyciem :)


Janome 5060DC oferuje szereg funkcji zwanych przez część ludzi bajerami. Dla mnie to są prawdziwe ułatwiacze: automatyczne nawlekanie igły, automatyczne ryglowanie, automatyczne obcinanie nici - to wszystko sprawia, że mogę się skupić na tym, co lubię najbardziej, czyli na szyciu, a nie na wiązaniu supełków, czy ciągłym sięganiu po nożyczki. Naprawdę to są oszczędzone minuty, a nie tylko sekundy. Na elektronicznym wyświetlaczu pojawia się również podpowiedź, jakiej stopki najlepiej użyć do danego ściegu, choć oczywiście mamy dowolność, przy systemie stopek matic wymiana stopki zajmuje dosłownie 2 sekundy, więc możemy sobie nimi literalnie żonglować do woli. Szczególnie, że producent zadbał o zaopatrzenie maszyny w solidny zestaw stopek, wśród których znajduje się nawet stopka do ściegu overlockowego ze specjalnym pędzelkiem, pomagająca utrzymać płaski szew. Szerokość i długość ściegu jest ustawiana automatycznie wraz z wyborem ściegu, mamy jednocześnie możliwość edycji tych parametrów. Maszyna posiada oczywiście wolne ramię, w moim odczuciu mogłoby ono być troszkę węższe, ale nie ma tragedii. W zdejmowanej dla uzyskania wolnego ramienia części znajdziemy bardzo praktyczny i dobrze przemyślany schowek, w którym możemy przechowywać wszystkie najczęściej wykorzystywane akcesoria. Jeśli wpadnie Wam do głowy haftowanie, czy też cokolwiek innego, co wymaga precyzji, prędkość szycia zmniejszycie wygodnym suwakiem, dostępnym z przodu obudowy. Tak, ma też regulację docisku stopki :) 



A jak radzi sobie z różnymi materiałami? Janome 5060DC, jeśli zastosujemy stopkę kroczącą, szyje minky bez użycia szpilek, czy klamerek :D Uwierzycie? Ja nie mogłam się napatrzeć :) I szyje prosto. Uwierzycie? Uwierzycie, bo pewnie nie miałyście wcześniej Łucznika Anna, jak ja XD Jeśli chodzi o jeans, czy skórę, poradzi sobie, choć nie jest to maszyna przeznaczona do ciągłego wykonywania takich zadań (aczkolwiek jeśli chcecie mieć jeszcze mocniejszą komputerową maszynę, to sięgajcie już po Janome Skyline:))  - ale sporadycznie - bez problemu :) 

Jeśli chodzi o dodatkowe akcesoria, to do tego modelu dostępne jest ich całe multum z nakładką do szycia po kole na czele :) W zestawie od razu dostajemy stolik powiększający pole pracy, stopki: uniwersalną, do wszywania zamków, do naszywania aplikacji i ściegów ozdobnych, drugą do ściegów ozdobnych - otwartą, do ściegu krytego, wspomnianą wcześniej do ściegu overlockowego, do ściegu krawędziowego, a także oczywiście do obszywania dziurki, które w Janome 5060DC jest oczywiście automatyczne :). Prócz tego pędzelek, śrubokręt, prujkę, kabel zasilający i rozrusznik nożny. Nawiązując do tego ostatniego - maszynę można uruchamiać zarówno przyciskiem start/stop, jak i pedałem, wystarczy ją wyłączyć i wpiąć, lub wypiąć pedał. 


Jedyne wady, jaką zauważyłam:
 - czasem wciąga materiał, nawet przy pełnej prędkości, ale może to być wciąż jeszcze kwestia mojego oswajania się z nią.

Na Janome 5060DC producent daje 3 lata gwarancji. Z serwisem Janome nie miałam do czynienia i szczerze mówiąc nie mam zamiaru, ale wędrując po różnych grupach i forach trafiłam na same pozytywne opinie odnośnie szybkości działania i jakości obsługi serwisu.  

Podsumowując polecam Janome 5060DC z czystym sumieniem. Szczególnie, że kiedy kupowałam ostatnio inną używaną maszynę, a był to mercedes mechanicznych Elna 3210 Jeans, której recenzja wkrótce - dowiedziałam się, że właścicielka zmienia ją na Janome 5060 DC :) A kiedy zgadałam się ze znajomą z pracy szyjącą od dwóch miesięcy... również okazało się, że wybrała ten model, bo wydawał jej się najsolidniejszy :) Dodam, że obie te osoby zakupiły ten model bez jakiejkolwiek rozmowy ze mną :) Po prostu poczuły jakość. I żadna z nas nie jest zawiedziona :) Jedna z nich była początkująca, druga miała już za sobą parę lat szycia, co tylko potwierdza, że poradzi sobie z nią każdy i każdy będzie z niej zadowolony.



P.S. Chciałabym z tego miejsca serdecznie podziękować panu Łukaszowi i panu Pawłowi z szyj.pl za najlepsze z możliwych, fachowe doradztwo, o którym już wspominałam w pierwszym poście na tym blogu. To dzięki nim zwróciłam uwagę na ten niesamowity model, na którym mogę uszyć dosłownie wszystko, co mi się tylko zamarzy :) DZIĘKUJĘ.

P.S.2 Zapomniałam napisać, że w zestawie z maszyną dostajemy też sztywny plastikowy pokrowiec nakładany od góry, z miejscem na rączkę :) Dzięki temu maszyna ma szansę przetrwać wieki w stanie nie naruszonym, nie zakurzonym i całe lata wyglądać jak nowa. Jak dla mnie jest to najlepszy możliwy sposób przechowywania i żałuję, że wszystkie firmy nie dają takich pokrowców do wszystkich produkowanych przez siebie maszyn do szycia i over/coverlocków :) 








sobota, 30 stycznia 2016

Jak uszyć roletę?



Szycie rolety jest niesamowicie przyjemną i prostą sprawą, kiedy już rozkmini się, jak to zrobić :) Samo szycie zajęło mi może godzinę, natomiast dojście do tego, jak to skonstruować i gdzie kupić elementy dobrych parę tygodni. Więc dzielę się prostym patentem.

Zdjęcie niestety wyszło zaróżowione, nie dysponuję innym aparatem niż ten w komórce.

Mierzymy okno. Dodajemy po 2cm na bokach i 2cm na górze na podszycie i 6cm na dole na tunelik. Dodatkowo na górze dodajemy 4cm na rzep i malutki zapas przy rozwijaniu. Generalnie potrzebujemy więc materiału o wymiarach:
- długość = długość okna + minimum 12cm (tu nie bójmy się dodać za dużo, najwyżej przy całkowitym rozwinięciu więcej pozostanie na rolecie),
- szerokość = szerokość okna + 4cm (tutaj starajmy się o dokładność, za szeroka roleta nie nawinie się na rurę, a za wąska nie przesłoni całej szyby).

Mechanizm do mini rolety kupujemy na wymiar okna razem z rurą na Allegro, rury docinają nam na wymiar. Kupujemy też na Allegro patyk do zazdrostek, który wsadzimy w dolny tunelik, by obciążyć roletę :)

Dowolną bawełnę o potrzebnych nam i zmierzonych wcześniej wymiarach kupujemy gdzie chcemy, bawełna na zdjęciu to akurat Powiew Wiosny dostępny w sklepie Minky i Tkaninki - który też serdecznie polecam, szybka wysyłka, przystępne ceny, minky nie spotykanej gdzie indziej jakości.  Można u nich również dostać rzep, pamiętajmy, by kupić pętelkę i haczyk.

Podkładamy boki, przeprasowujemy najpierw już złożone, żeby łatwiej się szyło. Następnie podkładamy górę, również wcześniej przeprasowując. Do góry doszywamy rzep. Jest to wygodna opcja, ponieważ bez problemu zdejmiemy tak przygotowaną roletkę do prania. Na dole tworzymy tunel o takiej szerokości, by zmieścił się patyk do zazdrostki, wsuwamy patyk, brzegi zostawiamy otwarte, również ze względu na możliwość późniejszego prania. 

Ostatnim krokiem jest przyklejenie drugiej części rzepu do metalowej rury w mechanizmie z roletą. Tutaj przyznam, że nie mam super patentu, sam klej z rzepu klei się tylko w środkowej części, podklejenie kropelką nie działa, muszę spróbować jakiegoś kleju do metalu. Tutaj ominęłam ten problem owijając rzep na rurze białą nitką, ale będę jeszcze nad tym pracować :)

Wieszamy na oknie....

I cieszymy siebie :D

KONIEC :)



czwartek, 28 stycznia 2016

Przeboje zanim... 


Maszyny do szycia są moją wielką miłością, totalnym bzikiem, jakiego próżno szukać :) Zaczynałam od Łucznika 510 Anna, który o dziwo sprawował się całkiem nieźle... do momentu, w którym zaczęłam szyć swetry. Nie miał ściegów elastycznych, ani overlockowego, ani wzmocnionych, więc szwy pękały przy przymiarce. Warto w tym momencie wspomnieć, że obecny Łucznik to nie jest ta sama firma, która produkowałą maszyny naszych mam i babć. Tamta firma została przejęta i obecnie produkcja Łucznika ma miejsce w Chinach. Jakość pozostawia wiele do życzenia, więc i tak miałam szczęście, że trafiłam na dobry egzemplarz, choć przyznać muszę Łucznikowi, że nie jest tak, jak w wielu miejscach się powtarza, że to sam plastik. Plastikową Łuczniki mają jedynie obudowę, wnętrze jest metalowe. Ale już awaryjność tych modeli.... uuuuu. No dobrze - więc zapadła decyzja o wymianie Anki na porządną maszynę z prawdziwego zdarzenia. 

  

Napaliłam się niesamowicie na Singera One Plus, taka retro, taka komputerowa, taka ojej... i wysiadłam, gdy rozpoczęłam próby dowiedzenia się o tym modelu czegoś więcej. Sprzedawcy wyraźnie nie mieli zielonego pojęcia, co sprzedają, na wszelkie pytania odsyłali do opisu, jakbym była takim tępym robaczkiem i go wcześniej cztery razy nie przeczytała :) W opisie oczywiście odpowiedzi na moje pytania nie było, w żaden magiczny sposób dodatkowe wersy nie przybyły. Zaczęłam się więc obawiać. A co będzie, jeśli maszyna zaliczy awarię? Gwarancja gwarancją, ale widzę wyraźnie, że na pomoc techniczną nie mam co liczyć, będę zdana wyłącznie na siebie. 


Poszperałam więc i w ten sposób trafiłam do pewnej tajemniczej grupy na facebooku, o nazwie Park Maszyn. Miałam tam nie tylko przyjemność porozmawiać z właścicielką wymarzonego modelu, ale też z właścicielkami modeli wszelakich :) Niedługo potem trafiłam na sprzedawcę z prawdziwego zdarzenia, a jednocześnie wyraźnego pasjonata swojego zawodu, pana Łukasza Wołkowicza z szyj.pl. I zaczęła się kilkudniowa rozmowa, z mojej strony milion pytań, wątpliwości, głowa gorąca od myślenia, momenty zwątpienia i totalnego chaosu w przegrzanej mózgownicy - ze strony Pana Łukasza spokój, uśmiech, spokojne argumenty, fachowe doradztwo, słowem pełny profesjonalizm.  Oczywiście patrzyłam na to ostrożnie, ale zmiękłam, gdy polecił mi model TAŃSZY niż ten, na który chciałam wydać u nich pieniądze, bo w międzyczasie przerzuciłam swe amory na Janome TXL607 :) Zamiast niej polecił mi tańszą Janome 5060DC o wzmocnionej konstrukcji, której recenzja pojawi się tu już niedługo i w niej właśnie powiem, dlaczego polecił mi moją Janinkę:) Dla obawiających się zakupu dodam tylko, że nawet PO zakupie maszyny, nawet w tej chwili, czuję się, jakbym miała pomoc techniczną 24h/dobę. Dodam, że równolegle zamęczałam współpracownika pana Łukasza, pana Pawła, mailami, a był to okres przedświąteczny. I nic ich nie ruszyło, mają świętą cierpliwość i za to cześć im i chwała, na nich powinny wzorować się wszystkie sklepy, naprawdę. 


Na zakończenie wyjaśnienie, co to tu się przewija jako przerywnik wizualny :) Rowerowy komplet, wykonany własnoręcznie jeszcze na Łuczniku Anna :) Bo od tego pomysłu wszystko się zaczęło - stwierdziłam, że nie będę wydawać co roku 200zł na wkład do kosza, pokrowiec na siodełko i poduchę na bagażnik, kupię maszynę, uszyję sama. I cel zrealizowałam :)