czwartek, 28 stycznia 2016

Przeboje zanim... 


Maszyny do szycia są moją wielką miłością, totalnym bzikiem, jakiego próżno szukać :) Zaczynałam od Łucznika 510 Anna, który o dziwo sprawował się całkiem nieźle... do momentu, w którym zaczęłam szyć swetry. Nie miał ściegów elastycznych, ani overlockowego, ani wzmocnionych, więc szwy pękały przy przymiarce. Warto w tym momencie wspomnieć, że obecny Łucznik to nie jest ta sama firma, która produkowałą maszyny naszych mam i babć. Tamta firma została przejęta i obecnie produkcja Łucznika ma miejsce w Chinach. Jakość pozostawia wiele do życzenia, więc i tak miałam szczęście, że trafiłam na dobry egzemplarz, choć przyznać muszę Łucznikowi, że nie jest tak, jak w wielu miejscach się powtarza, że to sam plastik. Plastikową Łuczniki mają jedynie obudowę, wnętrze jest metalowe. Ale już awaryjność tych modeli.... uuuuu. No dobrze - więc zapadła decyzja o wymianie Anki na porządną maszynę z prawdziwego zdarzenia. 

  

Napaliłam się niesamowicie na Singera One Plus, taka retro, taka komputerowa, taka ojej... i wysiadłam, gdy rozpoczęłam próby dowiedzenia się o tym modelu czegoś więcej. Sprzedawcy wyraźnie nie mieli zielonego pojęcia, co sprzedają, na wszelkie pytania odsyłali do opisu, jakbym była takim tępym robaczkiem i go wcześniej cztery razy nie przeczytała :) W opisie oczywiście odpowiedzi na moje pytania nie było, w żaden magiczny sposób dodatkowe wersy nie przybyły. Zaczęłam się więc obawiać. A co będzie, jeśli maszyna zaliczy awarię? Gwarancja gwarancją, ale widzę wyraźnie, że na pomoc techniczną nie mam co liczyć, będę zdana wyłącznie na siebie. 


Poszperałam więc i w ten sposób trafiłam do pewnej tajemniczej grupy na facebooku, o nazwie Park Maszyn. Miałam tam nie tylko przyjemność porozmawiać z właścicielką wymarzonego modelu, ale też z właścicielkami modeli wszelakich :) Niedługo potem trafiłam na sprzedawcę z prawdziwego zdarzenia, a jednocześnie wyraźnego pasjonata swojego zawodu, pana Łukasza Wołkowicza z szyj.pl. I zaczęła się kilkudniowa rozmowa, z mojej strony milion pytań, wątpliwości, głowa gorąca od myślenia, momenty zwątpienia i totalnego chaosu w przegrzanej mózgownicy - ze strony Pana Łukasza spokój, uśmiech, spokojne argumenty, fachowe doradztwo, słowem pełny profesjonalizm.  Oczywiście patrzyłam na to ostrożnie, ale zmiękłam, gdy polecił mi model TAŃSZY niż ten, na który chciałam wydać u nich pieniądze, bo w międzyczasie przerzuciłam swe amory na Janome TXL607 :) Zamiast niej polecił mi tańszą Janome 5060DC o wzmocnionej konstrukcji, której recenzja pojawi się tu już niedługo i w niej właśnie powiem, dlaczego polecił mi moją Janinkę:) Dla obawiających się zakupu dodam tylko, że nawet PO zakupie maszyny, nawet w tej chwili, czuję się, jakbym miała pomoc techniczną 24h/dobę. Dodam, że równolegle zamęczałam współpracownika pana Łukasza, pana Pawła, mailami, a był to okres przedświąteczny. I nic ich nie ruszyło, mają świętą cierpliwość i za to cześć im i chwała, na nich powinny wzorować się wszystkie sklepy, naprawdę. 


Na zakończenie wyjaśnienie, co to tu się przewija jako przerywnik wizualny :) Rowerowy komplet, wykonany własnoręcznie jeszcze na Łuczniku Anna :) Bo od tego pomysłu wszystko się zaczęło - stwierdziłam, że nie będę wydawać co roku 200zł na wkład do kosza, pokrowiec na siodełko i poduchę na bagażnik, kupię maszynę, uszyję sama. I cel zrealizowałam :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz